Polska bardziej zbrojna

Day 2,740, 09:05 Published in Poland Poland by Smokito

Pod koniec ubiegłego roku do bazy wojskowej w Siemirowicach koło Lęborka zostały przewiezione rakiety NSM (Naval Strike Missile), które nasza armia kupiła w Norwegii. Do Nadbrzeżnego Dywizjonu Rakietowego trafiło na razie 15 takich inteligentnych pocisków manewrujących. Do końca 2015 r. marynarka wojenna dostanie jeszcze 38 pocisków.

Sztab Generalny nie wyklucza, że w Siemirowicach zostanie utworzony drugi dywizjon rakietowy, który mógłby być wyposażony w kilkadziesiąt pocisków manewrujących. Założenie jest takie: obydwa dywizjony mają być zdolne do obrony całego polskiego wybrzeża. Rakiety NSM, które mogą razić okręty, znajdują się na platformach mobilnych. Dlatego łatwo można je przemieszczać i maskować.

W tym samym czasie do armii trafiło osiem nowoczesnych armatohaubic Krab. Haubica o kalibrze 155 mm znajduje się na platformie gąsienicowej. Może niszczyć cele w odległości ponad 40 km. Strzela amunicją inteligentną, bardzo precyzyjną. Osiem armatohaubic trafi do 11. Pułku Artylerii w Węgorzewie, zaledwie kilkanaście kilometrów od granicy z obwodem kaliningradzkim. Do 2015 r. ta sama jednostka powinna otrzymać kolejne 16 armat.

Co łączy obydwa zakupy? Otóż broń ta została rozmieszczona blisko granicy z Rosją. Zdaniem Tomasza Szatkowskiego z Fundacji Republikańskiej zakup rakiet typu NSM dla polskiej armii jest jednym z bardziej trafionych. – Pociski te z lądu mogą razić cele w zasięgu 200 km. Bateria rakiet ustawiona w okolicach Helu może skutecznie blokować wyjście z portu w Kaliningradzie – ocenia.

Niektórzy eksperci uważają, że ustawienie w pobliżu wschodniej granicy rakiet manewrujących i armatohaubic to nasza odpowiedź na informacje z Rosji o rozmieszczeniu w pobliżu Kaliningradu rakiet balistycznych Iskander, które mogą ostrzeliwać cele na terenie naszego kraju.

Sztab Generalny chce także dozbroić samoloty F-16 (mamy ich 48 ). – Chcielibyśmy pozyskać od Amerykanów pociski manewrujące klasy powietrze-ziemia AGM-158 JASSM. W tej chwili znajdują się one tylko na wyposażeniu armii amerykańskiej oraz holenderskiej. Kupi je także Finlandia – twierdzi gen. Mieczysław Cieniuch. Pociski, które dziś stanowią uzbrojenie polskich jastrzębi, mogą niszczyć cele w odległości do 70 km. JASSM mają zasięg 370 km. W sprawie zakupu nowego uzbrojenia dla F-16 będą musiały się odbyć negocjacje polityczne, bo amerykański Kongres niechętnie zgadza się na transfer takich technologii do innych krajów.

Rosja się zbroi

W dobie kryzysu gospodarczego kraje europejskie tną wydatki na obronę. Z danych NATO wynika, że w 2011 r. cięcia takie dotknęły m.in. armię amerykańską, francuską, a także nieznacznie niemiecką. Spośród naszych sąsiadów koszty redukowały Słowacja, Czechy i Dania.

Polska tymczasem wypracowała regułę: na armię przeznacza nie mniej niż 1,95 proc. PKB. To oznacza, że co roku wydatki rosną. – Mechanizm skorelowania budżetu MON ze wzrostem PKB jest unikatowy na skalę europejską i zazdroszczą go nam ministrowie obrony z innych krajów – przyznaje szef naszego resortu obrony Tomasz Siemoniak. Co ważne, na razie żadne poważne siły polityczne nie kwestionują tego mechanizmu. W projekcie budżetu na 2013 r. zaplanowano na armię ok. 30 mld zł. Jednocześnie resort obrony ogłosił plan modernizacji całych sił zbrojnych do 2022 r. W sumie na ich unowocześnienie przewidziano 130 mld zł.

Dlaczego ma to dla nas tak wielkie znaczenie? Jak wynika z opracowania Sztokholmskiego Instytutu Badań nad Pokojem, Rosja odbudowuje swoje siły zbrojne. W latach 2003–2011 zwiększyła wydatki zbrojeniowe aż o 79 proc. Dzięki temu stała się trzecim mocarstwem na świecie pod względem sum przeznaczanych na zbrojenia. Przed Rosją są tylko USA i Chiny. Plany Moskwy są niezwykle ambitne: chce kupić m.in. setki nowoczesnych samolotów, a także unowocześnić siły rakietowe i marynarkę wojenną. Na modernizację armii do 2020 r. Rosjanie mogą wydać nawet 700 mld dolarów. Na zbrojenia coraz więcej łoży też Białoruś.