Coś tam

Day 2,722, 12:43 Published in Poland Argentina by Ozjasz Goldberg

Kurwa anony co za inbę ostatnio miałem w robocie to ja nawet nie xD Anon- ratownik medyczny here, siedzimy sobie na dyżurze i nagle jakieś pierdolone urwanie głowy, z dyżurni nas gonią bo dostali chyba z 20 telefonów że jakaś inba na stadionie i trzeba jechać. Powiedzieli nam tylko że jakiś seba dostał strzał i jest nieprzytomny, pomyśleliśmy że pewnie mu ktoś piłką wyjebał w baniak i stracił przytomność, więc w sumie bardzo się nie śpieszyliśmy xD Zajeżdżamy na stadion, a tam jakiś istny rozpierdol. Zdemolowane ławki i chodniki, palące się race i cała masa nagrzanych patusów w szalikach. Jeden z nich, postury Karmowskiego wyskakuje mi przed maskę i pokazuje na wjazd na murawę, krzycząc przy tym DAWAJ KURWA SZYBCIEJ, GDZIE TY BYŁEŚ i następnie krzycząc do reszty patolni ZRÓBCIE PRZEJŚCIE, PRZEJŚCIE KURWA KARETKA xD Jedziemy w miejsce wskazane przez patusa, a tam kordon bagiet z jakimiś strzelbami i tarczami na kijach. Wysiadamy z auta i wbijamy się w środek, leży jakiś nieprzytomny seba, drugi napierdala go po żebrach próbując into masaż serca, reszta stoi i się gapi xD Sprawdzamy sebę, ale facet jest zimniejszy niż watykańskie krypty, wygląda jakby ktoś go ciągnął za ręce przez pole, ale żaden debil nie pomyślał o przyłożeniu czegoś do rany by zatamować krwawienie- ogólnie mówiąc, nic tu po nas. Rzucam okiem na to co się dzieje wokół- bagiety stoją oszołomione jakby się piwa napili, a z każdej strony patolnia w szalikach drze mordę i próbuje czymś rzucać xD Podchodzi do nas jeden z bagiet, to mu mówimy że seba spadł z rowerka i już nie wsiądzie ponownie, trzeba tu koronera i zakład pogrzebowy. Bagieta zakręcił wąsem i mówi CHŁOPAKI WEŹCIE GO ZABIERAJCIE, PRZECIEŻ JAK PÓJDZIE INFORMACJA ŻE MŁODY NIE ŻYJE TO NAS TU ZJEDZĄ, I WAS TEŻ PRZY OKAZJI A POSIŁKI DOPIERO W DRODZE. W sumie strachłem nie na żarty, widząc wokół patusów po wizycie na /thc/ xD Główny sanitariusz postanowił że bierzemy go na pakę i traktujemy jako żywego, a później się uzupełni formalności. Spierdoliliśmy stamtąd do szpitala, a że nasz sanitariusz nie chciał brać śmierci seby na siebie ugadaliśmy z ordynatorem że oficjalna wersja to śmierć w czasie reanimacji w szpitalu. Ale to nie koniec inby xD Jak poszła informacja o śmierci w miasto, setki sebów zaczęli schodzić się i próbować zdemolować szpital xD była tu garstka bagiet, od razu wezwali wsparcie a ja czułem się jak obrońcy wizny z tej słynnej piosenki Sabatonu xD Bagiety jakoś poradzili sobie z sebostwem, ale ja już trzecią dobę siedzę w dyżurce i stracham się wyjść do swojej piwnicy, bo jak mnie na mieście poznają patusy to chyba mnie ukrzyżują xD A jak tam wam dzień mija?