Super partia, kurtyzano

Day 1,885, 06:20 Published in Poland Poland by Sztandar
Wstęp

Perfekcyjna partia ePolski, to - jeszcze przed emisją pewnego programu telewizyjnego - brzmiało całkiem dumnie. Od wielu lat na scenie politycznej trwa w najlepsze spektakl, a główne role obsadzone są wciąż przez tych samych, szlifujących swoje kwestie i gesty aktorów. Czym więc powinna być partia polityczna?


Część pierwsza - organizacja

Optymalna partia rozpoczyna, kontynuuje lub kończy swoją działalność w określony, zaplanowany sposób. Absolutnym fundamentem pozostaje kierownictwo, podstawowym celem każdego ugrupowania jest więc uzyskanie reprezentacji, która podejmie się trudów przywództwa. Wraz z oczywistymi przywilejami(wpływ na linię partii, wysokie miejsce na liście, itd.) powinny iść również obowiązki, nietrudno bowiem zgadnąć, jak wywyższanie wybrańców z zarządu wpływa na poczucie jedności. A przede wszystkim - wszelka gratyfikacja powinna być ściśle uzależniona od oceny pracy danego kandydata, wg ogólnie uznanych i jasnych kryteriów, tak aby premiować aktywność w miejsce postawy bmw(bierny, mierny, ale wierny). Co więcej, wszelkie regulacje, statuty, etc. muszą stanowić zasadniczy punkt odniesienia w życiu politycznym partii, inaczej dojdzie do rywalizacji na wpływy i zależności, co sprzyja zjawiskom w stylu walki buldogów pod dywanem. Im dłużej przepis pozostaje martwy i/lub wadliwy, tym większe szkody, jakie czyni w mentalności ludzi. Nie znaczy to, że litera prawa jest absolutem; po prostu obecnie, gdy dochodzi do starcia opinii z paragrafem, zazwyczaj górę bierze opinia.

Z cyklu "banał na czwartek": partii trzeba również pilnować - tu mowa oczywiście o wyborach na prezesa - taka zabawa kosztuje, więc w mniejszych ugrupowaniach co miesiąc dochodzi do(z reguły udanej) próby wrogiego przejęcia. Najczęściej są one jednak z samego założenia utworzone dla beki i nikogo nie interesuje ich los ani konotacja. Może jednak zdarzyć się, że z gry odchodzi kierownictwo partii rozwiniętej, uczestniczącej w życiu publicznym, a nawet znajdującej się w top5. Wtedy obowiązuje zasada "ostatni gasi światło" - z jednej strony każdy ma prawo odejść kiedy chce i jak chce, z drugiej - powinien na odchodne upewnić się, że przywództwo znajdzie się we właściwych rękach, a struktury zostaną zachowane w stosownej formie; jeśli natomiast sprawy mają się naprawdę nieciekawie, niech chociaż zadba, by były to ręce (e)polskie. Pewną propozycją jest wprowadzenie rotacyjnego modelu zarządzania, który wymuszałby wprowadzanie na gabinetowe szczyty zarówno graczy młodych(świeże spojrzenie, brak uwikłania, entuzjazm) oraz starszych(doświadczenie, doświadczenie, doświadczenie) w stosownej proporcji, ale niestety ze względów praktycznych raczej nie doczekamy się jego zastosowania. Organizacja najczęściej bowiem odbywa się w myśl tradycyjnej formuły dramatycznych braków kadrowych, a brzmi ona: "bierzemy, jak leci".


Część druga - identyfikacja

Partia doskonała powstała na fundamencie współpracy, jednak potrzebuje również spoiwa, aby funkcjonować na co dzień. Może być to abstrakt lub konkret, osoba, przedmiot lub idea - wszystko jedno, dopóki oddziałuje na wyobraźnię i pomaga budować poczucie wspólnoty. Najbardziej oczywistym społecznym mianownikiem jest naród - stąd tyle partii odwołuje się do symboli narodowych. To naturalnie najprostszy i najłatwiejszy sposób, aby pozyskać skuteczny magnes na działaczy/elektorat, niestety również najbardziej płytki i banalny; gwarantujący rozległą, lecz powierzchowną i nietrwałą sieć powiązań. Przeciwieństwem tego modelu jest stronnictwo budowane w oparciu o grupę bojową - tu z kolei mamy dość mocno ograniczony potencjał jeśli chodzi o liczebność członków, natomiast relacje między nimi z pewnością układają się znacznie lepiej, niż u cywilnej konkurencji. W praktyce partie te swoją działalność ograniczają do wspierania kandydata na prezydenta(najczęściej rzecz jasna wywodzącego się z macierzystej bojówki) oraz funkcji tytularnych.

Na końcu zawsze jednak znajduje się człowiek - i właśnie od określonej grupy zależeć będzie wizerunek nierzadko kilkusetosobowej partii. Tu zdecydowanie najważniejszy jest klimat, atmosfera, słowem to wszystko, co otrzymamy po zsumowaniu czynnika ludzkiego z tzw. otoczką. W tym miejscu warto postawić na szczerość i nie ograniczać swobody wypowiedzi w jakikolwiek sposób, nawet jeśli wiąże się z ryzykiem konfliktu. Nieskrępowany przepływ myśli, swobodna dyskusja, świadomość racji merytorycznej - to wszystko składa się na udany dyskurs, a ten z kolei daje owoc w postaci rozsądnej decyzji. Wszystko ma jednak swoje granice - dlatego jeśli choćby i szeregowy członek partii przekracza pewną granicę, np. jego flejm nie prowokuje do dyskusji, tylko zamienia ją w kłótnię - natychmiast powinien uruchamiany być odpowiedni mechanizm korekcyjny.

Nie powinno jednak dochodzić do sytuacji, gdy ktoś ma problemy z powodu złamania tzw. dyscypliny czy to podczas głosowania, czy wyborów - poza impeachmentem/PTO/itd. nie ma żadnych przesłanek co do tego, aby decyzję na kimkolwiek wymuszać. Pozostaje kwestia motywacji; tu niestety uwagę zwraca się niemalże wyłącznie na kwestię szkody wizerunkowej, działania ukierunkowane są w głównej mierze na maksymalne wyciszenie sprawy. Tymczasem najważniejsza reakcja dotyczy postępowania partii wobec delikwenta: najpierw powinna być to rozmowa, później ostrzeżenie połączone z napiętnowaniem w mediach i przewidzianą w statucie karą, a w przypadku 3 przypału - wylot z partii; naturalnie "hackerzy", mulciarze i inne wynalazki z miejsca podpadają pod punkt trzeci. Inaczej po raz kolejny pójdzie w świat sygnał, że w polityce wystarczy narobić gnoju i swoje odczekać, by później móc smrodzić dalej...tyle, że post od żłoba trwa nie kilka lat jak w RL, a kilka tygodni, jak w eR. Z jednej strony wolność(słowa), ale z drugiej odpowiedzialność(za przynależność).


Część trzecia - legitymizacja

Bezbłędna partia opiera się tylko i wyłącznie na obywatelach swojego państwa, nie wprowadza do politycznego krwiobiegu osób o nieznanej preferencji(dwuklik) lub proweniencji(obcokrajowiec). Wszyscy wiemy, że czasami wspomniana wyżej organizacja zamienia się w indoktrynację, a dzieje się tak przez ostatnią nadzieję politycznego nieudacznika w eRepie - czyli naturalnie pmki. Pisane to było wiele razy, ale zawsze warto powtórzyć: spam prywatnymi wiadomościami jest nieuczciwy i niewłaściwy dlatego, że tworzy zamknięty obieg komunikacji, niedostępny dla nikogo poza nadawcą i adresatem. Treści w artykule, komentarzu, a nawet shoucie widać jak na dłoni, toteż zostają błyskawicznie zweryfikowane i rzadko kiedy znajdziemy tam ordynarną propagandę. W pm - niemalże zawsze. O pozyskiwaniu poparcia zza granicy aż szkoda pisać, partie nabijające sobie głosy w ten sposób powinny zostać wyłączone z życia publicznego, ponieważ ich uczestnictwo w nim jest zwyczajnie nieprawomocne. Jeśli ktoś nie zgadza się z dominującymi w ePolsce wartościami i sposobem myślenia, ma pełne prawo swe niezadowolenie kontestować i manifestować. Niemniej angażowanie w politykę cudzoziemców, którzy z powodu bariery językowej nie mają najmniejszego pojęcia, na kogo oddają swój głos, to skrajne przegięcie. Działacz partii/kandydat na kongresmana/ być może sądzi, że działa na swoją korzyść, ale jest to myślenie krótkowzroczne, i co by nie mówić, niezbyt mądre. To prosta droga do kolejnego USA, RPA czy innej Brazylii, które od miesięcy(jak nie dłużej) borykają się z PTO; do walki o surowce przywykliśmy, bitwa o kongres i/lub fotel prezia jeszcze przed nami.

Wyjątek stanowią wewnątrzpartyjne procedury dot. przepływu informacji - dostarczanie członkom własnej partii wiadomości jest nie tylko dopuszczalne, ale i wręcz pożądane(patrz: Organizacja). Byle tylko nie odbywało się w formie znanej z RL, czyli siema Rychu, tu Zbychu. Byznes jest. Trzeba uj**** tego fagasa, bo cienki w uszach, a ch** do konga miejsce wyżej ode mnie dostał. I polej k****, a nie sie paczysz...


Część czwarta - finalizacja

Partia idealna stanowi podwójny paradoks. Jest zbiorem ludzi, których sposób myślenia zmienia się wraz z otaczającym ich światem, a świat z kolei zmienia się wskutek działalności samego człowieka. Wynika z tego druga sprzeczność; aby pozostać idealną, owa partia musi nieustannie się doskonalić, przekształcać, modernizować. Co więcej - musi również nawiązać jeśli nie dialog, to przynajmniej kontakt z konkurencją. I nie chodzi tu o klasyczne sojusze parlamentarne, ale o trwałą zmianę w podejściu; dystans do rywalizacji powinien być tak duży, aby w każdej chwili dwa dowolne podmioty mogły zawrzeć koalicję bez względu na wcześniejsze animozje. Kongres zjednoczony to kongres zgodny, czyli posłowie zdolni do kompromisu, a decyzyjny parlament to, proszę państwa, jest potęga. Prawdziwą katastrofę stanowi model odwrotny - tj. budowanie kapitału tylko jednej wybranej partii, stawiając nie na współpracę, a dominację. Ten mechanizm pojawia się w wręcz symetrycznej postaci również w polityce międzynarodowej. Tak, tak...chodzi o PTO.

Bilans kilku lat: doczekaliśmy się paru grubych afer, które wyszły na światło dzienne, wielu takich, które do teraz rozgrywane są pod dywanami gabinetów erepowej władzy, ale nawet największy malkontent musi przyznać, że kilka spraw ruszonych zostało we właściwym kierunku. A artykuł ten, choć nie ma ani mocy, ani ambicji, by nadać ton współczesnej debacie, niechaj stanowi drogowskaz dla tych osób, które mają odwagę powiedzieć: "zrobiliśmy to źle" oraz okazję, by przyznać "no, tutaj nam wyszło".


Epilog

Partia, w najbardziej podstawowym znaczeniu, to po prostu "część". Jej zadaniem jest współtworzenie, troska o całość, udana kompozycja. Od nas tylko zależy, czy będzie ona stanowiła integralny element państwa, czy jeden z tysiąca nieistotnych fragmentów kolejnej komórki społecznej. Aaa, jeszcze jedno - to wszystko jest abstrakcją. Najlepszej partii nie było, nie ma i nie będzie, to jedynie nieosiągalny wzór, do którego powinniśmy dążyć. Bez najmniejszej szansy na sukces, za to z ogromną szansą na normalność w polityce.