Super ściana tekstu czyli eAutobiografia w 1 tomie rozszerzona o przypisy

Day 1,585, 17:04 Published in Poland Poland by oldastat

Ze względu na kłopotliwość czytania tekstu w odcinkach oraz chęć trafienia z tym tekstem do nowych graczy postanowiłem zebrać całość w jedną część i umieścić tym razem w innej kategorii.
Przy okazji dokonałem pewnych korekt w tekście w stosunku do pierwotnych wydań.
Wszystkich miłośników mojego pisarstwa oraz wszystkich nim znudzonych serdecznie pozdrawiam.


Rozdział 1 czyli
Wstępniak - eAutobiografia część 1


Znudzony dotychczasowymi formami aktywności erepowej postanowiłem chwycić za pióro... Znaczy się klawiaturę.

Początkowo chciałem zacząć w najbardziej popularnym stylu, czyli np. "Cześć, to mój pierwszy artykuł" albo "Założyłem gazetkę i będę pisać o... jeszcze nie wiem" i zobaczyć czy uda się czytelnikom ułożyć napoleona.
Ostatecznie zrezygnowałem z tej koncepcji. Ostatnio mam wrażenie, że już nawet takie próby pisarskie upadły. Gdzie się podziała stara eprasa...?

Ostatecznie postanowiłem zacząć od przedstawienia się.

Do eRepa trafiłem z innej gry przeglądarkowej (farmersi - tym którzy nie znają - polecam) za sprawą Kacpero1994 (niech odpoczywa w epokoju). Rzucił w shoutbox'ie swojego reflinka i skusiłem się.
To było 17 stycznia 2010. Początek był... nudny.
Przejście kilku pierwszych poziomów pochłonęło niewiele czasu, główny problem to było wybranie kierunku rozwoju zawodowego - wybrałem budownictwo.

Tak tak - kiedyś było bardziej skomplikowana ekonomia i więcej dróg rozwoju. Były trzy kategorie zawodowe - 1) land (coś jak praca w fabrykach raw) - było zboże, żelazo, kamienie, diamenty, 2) nazwy drugiej nie pamiętam - ktoś podpowie? - produkcja różnych produktów - chleb, broń, domy, prezenty oraz 3) budownictwo - domy, szpitale

Jak się później okazało nie była to najlepsze decyzja...
Przez pierwszy miesiąc wahałem się czy nie zrezygnować, ale ciekawość jak będzie dalej plus ePolskie imperium - skłoniło do przetrwania.
Przez pewien czas będąc klasycznym dwuklikiem wspierałem walki na różnych frontach.

Dość szybko spróbowałem szczęścia w biznesie - efekt był marny - kopalnia żelaza na śląsku za biznes życia trudno było uznać.
Zaczęły się porażki - straciliśmy surowce, kwuklikanie stawało się coraz nudniejsze. Zacząłem rozważać pożegnanie się z grą.

Wyjaśnienie dla nowych graczy - dwuklik wziął się od grania w wersji minimalnej - praca - jeden klik myszką, trening - drugi klik myszką.

Zacząłem interesować się eprasą - sporo czasu spędzałem na czytaniu. Część artykułów była bardzo fajna - i bardzo mi teraz brakuje takiej prasy.
Na dłuższą metę okazało się to jednak również mało pociągające...
Skusiłem się w końcu - kupiłem trochę golda i zacząłem inwestować w siebie i biznes. Napki, kilka orgów, żeby sprowadzać tanie surowce i firmy w różnych zakątkach świata. Przez pewien czas pochłaniało to dużo czasu. Pilnowanie żeby mieć optymalną liczbę pracowników, pilnowanie wysokości poborów, przy kilku firmach, to nie była bułka z masłem. Ale efortuny niestety nie dorobiłem się.

Napek - od Napoleona - wersji najdroższego treningu z postacią cesarza w tle. Podobno zanim zacząłem grę treningów za gold nie było... Jako krytykę artykułu gracze pisali też NAPOLEON co miało oznaczać, że 2 gold wydane na założenie gazety można było spożytkować lepiej wydając na trening.

W międzyczasie przekwalifikowałem się też na land i wyemigrowałem najpierw do Hiszpanii a później do Kanady.
Zacząłem się czuć erepem zmęczony, znudzony i byłem bliski odejścia.

Ale zaczęła się promocja v2 - pomyślałem - no może zaczekam.


Rozdział 2
eAutobiografia część 2 (i nie ostatnia)


Oczekiwanie na v2 było dosyć długie, ciekawość co się zmieni rosła. W pewnym momencie udostępniono do testowania świat równoległy – załapałem się na testy, chociaż z braku czasu nie zdążyłem dobrze go rozpracować. Trochę frajdy z tego było – przez pewien czas walka z praktycznie nieograniczoną ilością golda na boostery, próby opracowania podstaw strategii i taktyki na polu bitwy.

Zapowiadał się problem jak dwuklik mógłby sensownie walczyć na nowym polu walki. W zapale przygotowań do „nowego” postanowiłem spróbować skrzyknąć dwuklików i stworzyć eGwardię Narodową. Stworzyłem orga o takiej nazwie i gazetkę (która ostatecznie nie ukazała się ani razu). Miałem trochę pomysłów, ale czytając rozważania innych redaktorów uznałem, że zrealizowanie tych pomysłów będzie trudne (o ile w ogóle wykonalne) i pracochłonne a ja nie dysponuję aż taką ilością wolnego czasu, żeby się w to zaangażować.

W międzyczasie znalazłem sobie nowe pole do działania. Wstąpiłem do bojówki. Zacząłem od Akademii WP. Po kilku wejściach na kanał IRC akademii stwierdziłem, że to nie dla mnie.

Kolejna próba była ciekawsza – Armia Narodowa. Napkowanie pozwoliło mi spełnić oficjalne wymagania przystąpienia, a jego kontynuacja sprawiła, że po bodaj miesiącu stałem się bojówkowym ‘tankiem’ 😃

Wielkimi krokami zbliżał się zapowiadany WIELKI DZIEŃ – wejście V2 – jak to się zwało? Raising?
Trzeba było wybrać zawód/y i skill/e wojskowe. I tutaj okazało się, że miałem w miarę nosa – nie poszedłem w jeden skill co oczywiście byłoby optymalnym wyjściem, ale dominujący zawód był jednym z najlepiej opłacanym, a przekazanie 75% siły na tanka też stawiało mnie w dobrej pozycji na polu walki.

Niestety przejście firm w nowy świat okazał się totalną porażką – o ile firmy surowcowe które były na wyższych poziomach oddały golda, to zgromadzone produkty i surowce okazały się nic niewarte – a była to spora strata na wartości… oj spora… I trochę mnie to rozzłościło…
Kilka dni przymusowego pokoju na świecie zaowocowało oczekiwaniem na ‘nieznane’, niepokojem czy dobrze się wybrało skille, cichą nadzieją, że jak wojna się zacznie to rynek znormalnieje i ceny odbiją się od dna a strata na wartości nie będzie taka duża.

Nic z tego.
Ostatecznie wycofałem się z biznesu. Balansowanie z pracownikami z różnymi skillami, różnymi poziomami, produkujące w różnym stopniu składowe broni, i inne problemy wymagające znacznie więcej czasu niż miałem – rzekłem ‘basta’ i przerzuciłem się na swoją edukację. Ze zdegradowanych firm surowcowych miałem całkiem sporo golda - sporą część dnia poświęcałem na podnoszenie skilli – tych najbardziej przydatnych. Nie pamiętam już jak to było z odpoczynkiem ale dawało się to chyba załatwić jakimś boosterem.
Na rozwój poszło dość dużo golda ale wydawało się, że się opłaci. Zawód miałem niezły, poziom też, tanki na polu walki królowały – powinno być nieźle.

Armia Narodowa w nowych warunkach okazała się być zbyt słaba, żeby funkcjonować samodzielnie i ostatecznie została w całości wchłonięta przez RCA. (Czy ktoś tam jeszcze mnie pamięta? Raczej nie 😛 Z komentarzy pod artykułami już wiem, że nie)

Mimo paru fajnych osób jakoś w RCA nie odnalazłem się i wkrótce biorąc udział w walkach oraz próbie (nieudanej zresztą) pTO Francji nawiązałem kontakt z Herubinem. Pogadałem z nim i znalazłem się w GROMie. To było coś… 😃

Niestety admini zaczęli wycofywać się ze zmian. W efekcie okazało się, że wszystkie dobre wybory w skillach, wydany gold na szkolenia i odpoczynek był jego wyrzucaniem w błoto.

Znajomi z Armii Narodowej namówili mnie jeszcze na dwa klony erepa (ich nazw opublikować nie można bo cenzura w eRepie działa 😛 ), które dość szybko mnie znudziły.
I tak oto jesienią 2010 roku stwierdziłem że mam już dość erepa, a gry przeglądarkowe pochłaniają zbyt wiele czasu. Zrobiłem sobie miesiąc bez gier. A potem wróciłem już tylko do farmersów.

I myślałem, że tak oto skończyła się moja przygoda z erepem (i jej klonami).
I tak by było gdyby nie Syrkius. Pewnego dnia (około 20 kwietnia 2011) sprawdzając swoją mało używaną skrzynkę mailową przeczytałem od niego wiadomość wysłaną do dawnych gromowców z zapytaniem czy ktoś nie wraca do gry.

No i wróciłem...

Zreanimowałem się, zacząłem rozglądać – spora część znajomych okazała się martwa, gra zmieniła się również. I sytuacja geopolityczna też była już zupełnie inna niż pamiętałem sprzed odejścia.

Ale to już zostawię na ostatnią część autobiografii. Może znajdzie się ktoś, kto dotrwa do końca i ją też przeczyta.
Pozdrowienia dla wszystkich wytrwałych 😉



Rozdział 3
eAutobiografia część 3 czyli życie po życiu

Po pół roku przerwy w grze poczułem się trochę zagubiony.

Mechanizmy gry dramatycznie się nie zmieniły - zmiany były na tyle niewielkie, że albo ich nie zauważyłem albo już nie pamiętam. (Starość nie radość... ;p)
Okazało się, że pół roku bez treningu uczyniło ze mnie słabeusza - o GROM-ie mogłem już tylko pomarzyć. Ale bez bojówki dalsza gra wydawała mi się od razu bez perspektyw.
Kolejne zdziwienie - bijemy z eSerbami i eWęgrami przeciw eChorwatom?
eRumuni naszymi przeciwnikami?
eAmerykanie naszymi wrogami, eAmeryka prawie podbita, eRosja też, walczymy z powstańcami w eKanadzie (a tak mi się dobrze u nich pracowało na emigracji w poprzednim eżyciu...)itd itp

W sytuacji bojówkowo-politycznej oświecił mnie pobieżnie Syrkius (dzięki) i udzielił paru wskazówek (te nie wszystkie okazały się trafione).
Stopniowo zacząłem się łapać w sytuacji. Chociaż nie było łatwo...

Gdzie się podziała polska eprasa?
Wszystkiego kilka artykułów, do tego nie wszystkie w zrozumiałym języku (węgierski? turecki?).
Gdzie te czasy, gdy na czytaniu gazetek można było stracić godzinę albo i sporo więcej?

Miałem całkiem sporo golda z poprzedniego życia, więc zacząłem znowu napkować. Zająłem się też ponownie biznesem - w uproszczonym świecie stał się on łatwiejszy. Fortuny znowu nie zbiłem, ale zawsze trochę zarobiłem. Przed kolejną rewolucją przemysłową trochę dorabiałem na kamieniu, trochę na ropie. Załapałem się też (czytaj - zostałem zaproszony) do spisku podbijającego cenę kamienia. W sumie opłaciło się 😉

Gdy się już trochę rozejrzałem zacząłem szukać partii i bojówki. Wskazówki Syrkiusa niestety nie pomogły. Polecona partia okazała się niewypałem - spoza top5 i do tego bez życia. Poleconej bojówki też nie znalazłem (za bardzo wysilać mi się co prawda też nie chciało, a Syrkiusowi też już głowy nie chciałem zawracać).

Pierwszą PGB w zasięgu mojej nadwyrężonej zgonem kondycji, która ogłosiła nabór było PMTF. Zgłosiłem się i...

Zaskoczenie!!!
Matko jedyna - jakiś tor przeszkód na początek.
Było trudno, ale jakoś udało się przebrnąć i uff... jestem w bojówce.
Niestety ten zwyczaj aktualni już upadł, ale może jeszcze uda się go zreanimować...



I to był dobry strzał. Fajni ludzie, fajna atmosfera na IRC. Z resztą sam pomysł takiego toru przeszkód wzbudził pozytywne zainteresowanie. Ku mojemu zaskoczeniu niektórzy kandydaci odpadali na tym torze lub sami rezygnowali.

Zaczęły się zbiórki, wspólne bicie, wspólne akcje wyjazdowe. Pogaduchy do poduchy np o 2 czy 3 w nocy. (anglov - kiedy ty spałeś? i dlaczego teraz już tak nie przesiadujesz?) Jednym słowem - wszystko to co tygryski lubią najbardziej.
Wykorzystałem posiadany gold na napki, firmy. Hm... Promocja - no to się skusiłem (ach, te cholerne mastercardy).
Zainwestowałem w biznes, kupiłem duży magazyn. No i napkowałem co i nadal robię (a co - przywilej mastercarda 😉 - wiem wiem - tego wstrętnego).

Przez te cholerne promocje wydałem na tę grę trochę więcej niż planowałem, ale cóż - stało się, nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, trzeba to wykorzystać.

W efekcie - trochę dzięki masterkardowi, trochę dzięki własnym staraniom uzyskałem niezależność ekonomiczną. Przynajmniej na razie. Ciągłe zmiany jakie serwuje nasz "kochany Platfus" (czy jak go tam zwą) wzbudza ciągły niepokój co też wymyśli, żeby zachwiać moje dobre samopoczucie w samowystarczalności. I udowodni, że przydałoby się skorzystać z kolejnej promocji na zakup golda.
Kolejne zmiany irytowały mnie dość regularnie. Akcja - firma dla każdego. Wrrr... to ja tu ciężko zarobione i niepotrzebnie lekko wydane pieniądze inwestuję z nadzieją, że będę mógł się wybić - a tu co?
Później - ratusz - oczywiście znowu koszty, chociaż nie było tak źle - o ile pamiętam dostałem od razu 4 gwiazdki.
Budynki zdrowia - nie było najgorzej - dostałem 100 health, a później pojawiła się możliwość dokupienia (również za punkty lojalnościowe zamiast golda) brakującego budynku.
Dla kupujących gold jest stworzony program lojalnościowy - za wydawane €/$ przyznawane są punkty lojalnościowe za które można kupić parę rzeczy. Poza tym zależnie od poziomu (czyli wydanej ilości realnej kasy) są różne poziomy od czego zależą dodatkowe bonusy - dodatkowy gold przy zakupie, więcej punktów lojalnościowych. Załapać się na najwyższy poziom to trzeba na prawdę wydawać fortunę...

Kolejne misje - należałem do szczęściarzy, którym udało się wszystkie realizować. Solidne pilnowanie wykorzystania zdrowia na prawie max plus możliwość napkowania oraz bicia tylko z tankami dawniej q5 a od czasu jak się pojawiły q6) zaczęło owocować - ranga rosła, zadawany influence też. I national rank - zaczynałem chyba z poziomu chyba około 3000.
Ale znowu zaczął się niedosyt. Bo fajnie byłoby mieć jeszcze jakiś dodatkowo medal a nie tylko za trening i pracę... No ale jak zdobyć np Battle Hero w konkurencji z tankami/koksami? Bez szans
I tu z pomocą przyszedł ten... no.. jak mu? Palant?
Pojawił się nowy medal - pierwsze 20 państw - spoko i bez specjalnych wyrzutów sumienia. W końcu biłem dla naszych sojuszników. No ale ich trochę za mało. Trudno - pożyjemy zobaczymy.
Pojawiły się też bazooki (co było wcześniej - kto pamięta - mercenary czy bazooki?). Z bazookami walka o medal battle hero stała się nagle realna 😃
Poleciałem w eświat - zacząłem od wbijania dodatkowych państw do mercenary (pierwszy wylot to była walka z obu stron powstania Rosji przeciw Chinom)

Przy tej ilości walk trochę się bazook nazbierało, do tego jeszcze mały bonusik w promocji...
To były jeszcze czasy gdy nie było DO i bazooki można było tylko zbierać na polu walki. Lub dostać w promocji jako bonus do golda.
I dawaj szukać okazji. W końcu znalazłem. Nie pamiętam już gdzie (poza tym, że w Azji) ale emocje były super. Przyczaiłem się i jak zobaczyłem, że jest szansa - sruuuu!!! z grubej rury (znaczy bazooki). Udało się, chociaż podobne polowanie urządził jakiś Serb na podobnym poziomie rozwoju. Ale wygrałem JA. Od razu lepszy humor, ego urosło do EGO...
Później po kilku dniach nadarzyła się okazja na nowy BH, ale zawahałem się w ostatniej chwili bo zabrakło mi 1 bazooki, którą trzeba było złożyć i zamiast walnąć z czołga (co by wystarczyło) zacząłem ją składać. Ale już jej nie odpaliłem w tej bitwie. To dopiero było rozczarowanie...To były czasy gdy każdą bazookę składało się osobno a nie tak jak teraz wszystkie na raz.

Później znowu nadarzyły się okazje i tak oto dorobiłem się 4 BH (i poluję na kolejne okazje).

Zmiana w Resistance Hero też dała szansę na zamianę szarego na złote. Wykosztowałem się w trzech miejscach (trafić na okazję też nie jest łatwo) i w końcu udało się - mam kolejny medal do kolekcji. A tak mimo chodem jeszcze okazało się, że mercenary też się skompletował.

Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Dlaczego nie spróbować jeszcze czegoś?
I tak oto pojawiła się myśl - Media Mogul.
Dlatego między innymi czytacie te wypociny. (Dziękuję moim wiernym czytelnikom i prenumeratorom).

Ale ambicje sięgają dalej - są jeszcze 2 medale które chcę zdobyć - Congress i Campaign Medal. O kongres mam zamiar zacząć niedługo zabiegać. Campaign - to zew przyszłości - jak Romper będzie miał siły o 1/4 więcej ode mnie a nie jak teraz (czyli gdy powstawał pierwotnie ten tekst) - 2x więcej. Obecnie mam już 2/3 siły Rompera...

No i pojawił się jeszcze jeden pomysł. Mam nadprodukcję chlebków i tanków. Sprzedawać w świecie ciągle spadających cen mi się nie chce.
To może by tak założyć fundację?

Tu pozdrawiłem wszystkich czytelników i podziękwałem za wszystkie dotychczasowe vote i sub.


Rozdział 4
eAutobiografia część 4 czyli Post Scriptum

Minęło 140 dni od powstania poprzedniej części mojej eautobiografii - czas na ciąg dalszy...


Przeczytałem dla przypomnienia ostatnią część eautobiografii. Rozliczę się na początek z planów.
Przez ten czas zdobyłem kolejne 15 BH ( czy posiadanie 19 BH czyni ze mnie już battle hero huntera? 😉 - myślę, że nie ale może ktoś z czytających ma inne zdanie...)
Zdobyłem już też 4 Campaign Hero. Pierwszy to było zaskoczenie, a trochę efekt ambicjonalnego podejścia do wbijanego BH. Ale skoro już wbiłem tyle influ, że znalazłem się w całej kampanii na drugim miejscu... To w którejś z kolejnych mini wbiłem jeszcze więcej (niestety już nie pamiętam czy było to również kolejne BH... - oj ta skleroza - tylko czekać, aż zacznie mi się mylić imię z nickiem). Na usprawiedliwienie przed samym sobą mam tylko, że to już mocno nad ranem było...

Kolejne CH przyszło jakoś mimochodem... Chyba akurat pomagałem koledze z PMTF w walce o Resistance Hero. Z powodzeniem z resztą. Nie jestem wszystkich faktów i okoliczności pewien ale pewne jest, że zaangażowanie w te powstanie zaowocowało jakimiś BH i ustanowiło to na dość długi czas mój rekord wbitego influence.

Kolejna CH było w pełni zaplanowane - to były przednoworoczne misje i wtedy chciałem/musiałem pobić swój rekord influence - około 2,5kk. Zaplanowałem przymierzyłem się i w którymś z powstań wbiłem 2 BH, CH i równocześnie zrealizowałem bodaj 4 misje. Tak hurtem. A co? Jak szaleć to szaleć...

To była ta przyjemniejsza część doświadczeń w grze. Niedawno doświadczyłem niestety porażki... Przed tygodniem zaplanowałem wykorzystać uzbierane bazuki i batoniki i zdobyć 2-3 BH oraz CH. I wszystko dobrze się zaczęło. Pierwsze BH - w okolicach 1kk, drugie BH również około 1kk, trzecie BH - i tu się wszystko zaczęło... spokojnie sobie obserwuję sytuację - mini wkroczyła w końcową fazę a tu nagle pojawił się ścigający mnie jakiś Bułgar (to było powstanie w Szwecji) - miałem wbite około 800-900k, więc zacząłem bić, żeby nie dać się przegonić. I tak się zapędziłem w tym ściganiu, że mi się skończyły i bazuki i batony... I co gorsze ta cholera mnie przegoniła... I zabrał mi zarówno bh jak i ch... 🙁
A ja ustanowiłem swój aktualny i na długo nie pobity rekord influ w jednej kampanii - 7,761,820. Na pociechę (wątpliwą) zostało mi pocieszyć się 5 miejscem na liście top. Wyżej byli Argrob, Romper, Scymex i mój prześladowca - Night85. Radzę zwracać na niego uwagę. Jak prześledziłem jego kilku dniowe osiągnięcia - rośnie konkurent dla Rompera. Ma już wbite 15 razy miejsce na liście top... A zaczynał gdy ja się zreanimowałem...

Kolejne 2 porażki to próby dostania się do kongresu. Pierwsza nie była wielkim zaskoczeniem. Wystartowałem na wariata. W dniu zamykania list kandydatów za namową kolegi z PMTF zgłosiłem się do wyborów. To było w którymś z podbitych stanów USA. Przegrałem wtedy z Bernard75. Ja uciułałem w tych wariackich warunkach 15 głosów, a on miał 25...
Druga próba była trochę lepiej przygotowana. Też późno dostałem potwierdzenie, że wystartuję, ale udało mi się zgromadzić/ potwierdzić około 30 głosów jeszcze przed wyborami. Wystartowałem więc z dużą nadzieją na sukces. W Bawarii. I klapa. Zagłosowało na mnie 39 graczy. A właściwie 35, bo 4 głosy zostały przy weryfikacji skasowane - pewnie jako multi. A dostało się 4 graczy z 46, 45, 43 i 42 głosami. A gdyby to była Saxonia? Bernard75 wszedł tam z 28 głosami...
(Bernard75 - to nic osobistego 😃 po prostu zwróciłem na ciebie uwagę po pierwszym starcie 😃 )
W Brandenburgii to nawet 23 głosy wystarczyły...
Jak pech to pech...
Ale się nie poddaję w następnych wyborach znowu wystartowałem. I tym razem udało się - jestem w kongresie. Jak to mówią - do trzech razy sztuka...
Zbliżają się kolejne wybory. Jeśli nie wiesz jeszcze na kogo chcesz zagłosować - pamiętaj o mnie. Great Poland lista PWL (to była audycja komitetu wyborczego itd tralalala 😉 )

Kolejny ambitny plan - Media Mogul - no tu sukcesu nie odniosłem bo specjalnie nic takiego nie robiłem, żeby odnieść. Ale nie tracę nadziei. W tym tempie jeszcze z 10000 dni i medal będzie mój 😃

To co mi się jeszcze udało - założyłem swoją fundację - w pierwszej edycji nazwałem ją Radio(Aktywną) Fundacją, później zmieniłem na Promieniotwórczą Fundację. Skąd taka nazwa? Od mojego nicka - old astat. Co to jest astat chyba nie muszę tłumaczyć. Jeśli ktoś nie wie a chce wiedzieć to tutaj można przeczytać w wikipedii o astacie

W każdej edycji, a było już 10 i w trakcie prezentacji tego przydługiego artykułu powinna pojawić się 11-sta, pomogłem kilku-kilkunastu graczom. W sumie będzie już sporo ponad setka. Kilku a może kilkunastu okazało się niestety multikontami. Z kilkoma graczami nawiązałem bliższe relacje. Dla kilku byłem przez pewien czas namiastką mentora.
Od kilku osób dostałem też wsparcie - CyMruu, Harakun, madraf oraz kilku graczy którzy zrezygnowali z gry i oddali na koniec swój majątek. Bardzo dziękuję - możecie być pewni, że wykorzystałem je najlepiej jak mogłem do wsparcia młodych graczy.
Moje obserwacje z działalności fundacji są takie, że liczba zgłaszających się po pomoc graczy jest mniej więcej stała po każdej edycji ogłoszenia. I mniej więcej połowa z nich szybko się wykrusza. Na szczęście są także tacy co wykorzystują pomoc na max i aktywnie angażują się w grę.

W ciągu tych 140 dni zaszły też spore zmiany w eRepie. Pojawiły się Daily Order potocznie zwane DO. Fajna sprawa - można szybciej gromadzić bazooki i batony. Chociaż do niedawna była to trochę prowokacja w stosunku do początkujących graczy - jak się spłukać i nic nie mieć, żeby tylko zostawić sobie bazooki. Ale tym razem Plastuś okazał się wspaniałomyślny i zaczął rozdawać bazooki w częściach.
DO wymusił wstąpienie do eRepowego Military Unit. A może to wcześniej było? Przy okazji jakiejś misji? (oj ta starość chyba muszę zainwestować w coś na pamięć... albo kartkę i długopis nosić ze sobą... chociaż jak będę później zapominał, gdzie te kartki leżą...)

Przez ten czas rozwinąłem się też ekonomicznie 🙂 Dałem się namówić na wyjazd w celach biznesowych do UK. Zaliczyłem zmianę obywatelstw (znaczy CSów) i nakupiłem trochę firm produkujących raw.
Jeszcze niedawno każdy kraj miał realnie swoją walutę i można było nimi handlować. I każda miała inną wartość. W ePolsce gold kosztował około 600pln, w tym czasie w UK - 1200 funtów. Zmieniając CS można było za taką samą ilość golda kupić 2x więcej firm raw q4. Teraz jest jeden kurs dla całego świata a waluty tylko teoretycznie są różne - jest to jedna waluta tylko zależnie od CSa wyświetlana jest inna nazwa.
Ale wcześniej był kryzys - pojawiła się promocja firm q6. A ja już bez golda prawie byłem. W desperacji musiałem w 3 fabrykach obniżyć poziom, żeby pozwolić sobie na upgrade 2 fabryk broni do q6. Ale to akurat była dobra inwestycja. Co szczególnie docenić mogłem po ostatnich zmianach. 🙂

Kolejne wydarzenie w eżyciu (nonlifie) to zostałem kapitanem regimentu. Fajne jest, że mogę sobie (i inni muszą się z tym pogodzić) ustawić DO. Chociaż nie nadużywam tej możliwości i staram się, żeby nie odbiegał od zaleceń z rozkazów MON.
A rozkazy MON... No cóż - po 2 miesiącach zaczęła mnie poważnie irytować formułka "W ostatnich dniach odnotowaliśmy sporo problemów z "nieaktualnymi" rozkazami." Sprawdziłem - od 18 listopada MON mówił nam że w ostatnich dniach... A rozkazy coraz częściej wydawały mi się nieaktualne i wcale nie pomagało wciskanie sugerowanej kombinacji Ctrl+F5...
Ale formułki już nie ma, a rozkazy, mam nadzieję, będą już zawsze aktualne 🙂 Tyle tytułem dygresji do MON. Niestety z tymi rozkazami w dalszym ciągu różnie bywa. Chociaż chyba jest trochę lepiej...
A ostatnio tak z zaskoczenia zostałem sobie 2nd Commanderem w MU PMTF. I co teraz będzie? Ano to, że co parę dni robię czystkę w MU i usuwam nieaktywne konta ze stanu MU PMTF

Zapraszam wszystkich miłośników długich tekstów, a szczególnie moich wypocin do votowania subskrybowania i każdej innej formy wspierania autora tego tekstu.