Skąd się wzięło zło?

Day 2,243, 17:33 Published in Poland Poland by El Reto

Jest późno w nocy, ja jestem nie do końca trzeźwy. Jednak nie ma to znaczenia, gdyż podobne myśli jak te w temacie nachodzą mnie często. Artykuł nie jest bynajmniej żadną formą reklamy PZL czy innej formacji politycznej (jeśli ktoś by się takiego doszukiwał nie przeczytał chyba więcej niż dwóch zdań owego tekstu) jednak nie będzie on zupełnie oderwany od erepowej rzeczywistości, gdyż traktować on będzie o naszej społeczności.

Otóż chciałem się odnieść do sprawy, która wybuchła wczoraj i w krótkim czasie wstrząsnęła większością z Nas, co widać po obecnej prasowej topce. Jednak nie moją rolą jest pisanie o tym jak bardzo ta pomoc jest potrzebna i zachęcanie Was do niesienia jej. W tym celu dosyć już zostało powiedziane, odsyłam do artów WujkaRemo, misziego i PruszkowCity.
Chcę przedstawić Wam garść moich refleksji związanych z tym tematem.


Czy życie ma sens?
Pytanie o cel życia (jak o i jego źródło) w różnej formie zadają sobie ludzie już od zarania dziejów. Pisanie o tym byłoby bez sensu, szkoda marnować klawiaturę, gdyż wielość interpretacji i poglądów na ten temat jest przytłaczająca, a i tak znajdą się jednostki, które nie zgodzą się z żadnym. Także zrelatywizujmy rzeczywistość (achhh, jak łatwą odpowiedzią na wszystkie problemy życiowe jest relatywizm...), i dajmy każdemu możliwość stworzenia własnego indywidualnego planu egzystencjalnego, obrania swego celu życia w sposób zupełnie dowolny.
W społeczeństwie funkcjonuje pewien utarty schemat, rodzice zawsze chcą by ich dzieci zostały lekarzami, prawnikami (broń boże nie idź dziecko na filozofię, zmarnujesz sobie życie!) lub przejęły rodzinny interes. Jednak nie każdy spełnia oczekiwania rodzicieli i wielu z nich podąża pozornie własną ścieżką. Nie każdy kończy szkołę, nie każdy zdobywa dyplomy. Nie to jest w życiu najważniejsze. W życiu trzeba mieć ideały, cele i konsekwentnie dążyć do ich realizacji.
Każdy facet kiedyś zrozumie, że nie można wiecznie studiować i balować za hajs matki. Powoli brzemię rodziców zaczyna ciążyć i nadchodzi czas by się usamodzielnić. Każdy prawdziwy facet zapragnie kiedyś mieć uczciwą pracę która zapewnia satysfakcją lub chociaż pozwala godnie żyć i utrzymać własny dom w którym czeka kochająca żona wraz z dziećmi. To czeka Nas wszystkich, to ku temu zmierzamy w życiu, licząc, że studia, szkoła, szczęście czy pewne (nabyte bądź wrodzone) umiejętności pomogą nam w szybkim osiągnięciu tego stanu. Stanu w którym stając wieczorem przed lustrem, można powiedzieć sobie w twarz, że mimo tego iż rząd kolejny rząd jest kiepski, nadal nie ma dróg ani autostrad, aparat państwowy ledwo dyszy, polska reprezentacja przegrała kolejny mecz, a gówniarze obok znów imprezują i nie dają spać, mimo tego wszystkiego i wielu innych rzeczy - jestem szczęśliwy. Jestem szczęśliwy bo osiągnąłem to, co w życiu planowałem, mam wszytko, co chciałem.
Jednak, niestety taka sielanka może się skończyć w każdej chwili. Czasem z winy naszej, czasem zupełnie przypadkowo. Być może to tylko część wielkiego przedstawienia i akurat Dramaturg zapragnął wlać łyżkę dziegciu do naszej właśnie beczki miodu, być może to przypadek lub zbieg okoliczności. Jakkolwiek by tego nie nazwać w świecie pojawia się zło.
Chyba każdy z Nas kiedyś zadał sobie to pytanie, każdy zastanawiał się czemu na świecie jest zło. Podobnie jak pytanie z powyższego akapitu, jest to popularny temat do rozważań. Odpowiedzi na owe pytanie padało wiele. Najstarszą z teorii wysunęli gnostycy, dzieląc świat na pół, uważając byty za dobre lub złe z natury. Inni twierdzili, że zło jest brakiem dobra, że jest wynikiem braku myślenia, lub braku działania.
Jednak chciałbym się zatrzymać nad jednym z nich, oświeceniowy myśliciel, Gottfried Leibniz stwierdził, że zło w świecie nie istnieje, gdyż żyjemy w najlepszym z możliwych światów. Mocno skrytykował go za to Wolter, który po tsunami które w połowie XVIII wieku zniszczyło Lizbonę stwierdził, że w obliczu tak wielkiej ilości cierpienia i tak olbrzymich strat zło w świecie musi istnieć a nasz świat nie może być najlepszym z możliwych. Tak zdaje się myśleć większość z Nas. Podobne myśli przechodzą przechodzą przez mą głowę gdy moknę wieczorem na przystanku czekając na autobus, który zawsze się spóźnia (albo nie przyjeżdża wcale), a gdy zdarzy mi się utopić łyżeczkę w jogurcie zadaje sobie pytanie "gdzie jest Bóg?"
Jednak na nasze troski Leibniz jedynie spogląda z uśmiechem. Bo o to właśnie mu chodziło. Każde zło powstające w świcie generuje reakcje - dobro. Chyba nie ma lepszego udowodnienia tezy Leibniza jak to co obserwujemy aktualnie. Jak fala dobra w postaci dziesiątek artykułów w różnych językach, setek shoutów, tysięcy ciepłych słów zalewa całego erepa.
Dlatego żyjemy w najlepszym z możliwych światów, bo zostanie po Nas najwięcej dobra. Po ostatnich wydarzeniach nie mam co do tego wątpliwości, że jednak to Nasz świat jest najlepszy. Dzięki wszystkim za przywrócenie wiary w ludzi.
Trzymaj się Mirela, wypijemy na chrzcinach małego a z obecnych problemów będziemy się śmiać!