Myślę, że nie dzieje się nic [WAŻNY EDIT]

Day 2,618, 14:28 Published in Poland Poland by Sztandar


No elo.

W związku z tym, że czeskie filmy lecą już nawet na forum kongresu i nikt za bardzo nie wie, co się dzieje - częstuję tym oto artem informacyjnym publicystyczno-informacyjnym.


PROLOG

Po całkowicie zasłużonym łomocie, jaki otrzymaliśmy od Asterii przy niemalże absolutnej bierności naszych tzw. sojuszników z Auriusa (oksymoron bardzo) wydawać się mogło, że sprawa została załatwiona po męsku - wprawdzie obijanie mordy było dość jednostronne, ale zarazem tłumaczyło wszelkie niejasności. Kadencja styczniowa miała przebiegać w rytmie odbudowy naszego potencjału militarnego. Pisząc wprost - plan zakładał wzmocnienie poprzez nowe mpp i ekspansję terytorialną, czyli zwiększanie bonusów do produkcji oraz wpływów podatkowych.



Wstępnie mieliśmy do wyboru dwie drogi. Jedna wiązała się z konstrukcją dość skomplikowanej umowy z naszymi mniej lub bardziej tymczasowymi sąsiadami, druga odznaczała się mniejszym stopniem złożoności, ale za to umiarkowanie wysokim prawdopodobieństwem dyplomatycznego zgrzytu. Szczytowanie rządu wyłoniło opcję numer jeden jako bardziej przystępną. Wtedy jednak pojawiła się trzecia bramka, której zawartość była zonkiem - wszyscy wiemy, że chodzi o AS na Gruzję.

W tym momencie dochodzi do osobliwego zwrotu, w myśl którego CP w pełnym rynsztunku przystępuje do bitwy pod Gównoburzycami, prezentując w shoutach, komentarzach i na kanale kongresu wersję, która delikatnie rzecz ujmując mija się z prawdą, ale pozwala mu za to uniknąć odpowiedzialności. Przyciśnięty na forum, wsławia się tedy czynem heroicznym i w tajnym wątku przyznaje z rozbrajającą szczerością, że sprawa jednak wyglądała inaczej.

[EDIT] Dzięki uprzejmości MK istnieje możliwość zapoznania się z tematem na forum, został on bowiem upubliczniony. Całość dostępna tutaj, wspomniany post naszego prezydenta z nieco inną wersją wydarzeń:



Po części za taki rozwój sytuacji odpowiedzialny jest obecnie już były prezydent Argentyny, no habla ingles 74-letni staruszek poza kontrolo, który wystawił propozycję sojuszu z nami pod głosowanie, jednocześnie zalecając swym kongresmanom jej odrzucenie. Super dyplomacja, prukwo. Tyle jednak wystarczyło, by Gównoburzyce stały się symbolem naszej klęski i wcale nie mam na myśli nieudanego airstrike'a. A przynajmniej nie tylko.

Prawdziwy przełom nadchodzi w chwili, gdy nie czekając na nowy argentyński rząd zapada decyzja o kolejnej zmianie stron, czego wyrazem jest podpisane w rekordowo krótkim czasie mpp z Chile. Kto był pomysłodawcą zeszmacenia się w chwili, gdy byliśmy o krok od kolejnego wzmocnienia i startu po surę na bardziej przystępnych warunkach? Nie wiem. Ktokolwiek to był, słusznie uznał, że tej propozycji raczej bardzo chyba na pewno bym nie poparł, więc decyzja została podjęta w czasie mojej skandalicznej nieobecności związanej z przebywaniem w tzw. pracy. Wziąwszy pod uwagę poprzednie doświadczenia, skłonny jestem zaryzykować przypuszczenie, że wyglądało to mniej więcej tak. Ja natomiast jako premier prezentowałem się następująco:





I tyle. ePL po raz kolejny pokazała, że w każdej chwili może zmienić zdanie, nawet na własną niekorzyść. Nie chodzi nawet o złamanie wcześniejszych ustaleń - każde, absolutnie każde większe państwo w eRepie ma pod tym względem nieczyste sumienie. To nie problem. Problem leżał w tym, że popełniliśmy nie tylko zbrodnię niewiarygodności, ale również błąd nieprzewidywalności. Teraz zbieramy żniwa.

Od podpisania mpp z Chile mija tydzień - nie zyskaliśmy ani jednego sojusznika. Nie prowadzimy żadnych działań wojennych, okazyjnie bijąc raz dla Asterii, innym razem dla państw exAurius. Rozkazy MONu wychodzą od święta, arty RR nie ukazują się wcale. Negocjacji z kolei prowadzić nie ma kto, albowiem w wyniku chilijskiego faila (czyt. pięć dni temu) z MSZ odszedł najpierw Nephalin, a potem ja sam. Mimo to wciąż widnieję w eRepie jako członek rządu, mam dostęp do wszystkich kanałów rządowych na irc, ba - na forum nadal posiadam status prezydenta z wszystkimi jego uprawnieniami. I to chyba mówi wystarczająco wiele o jakże zaangażowanym podejściu naszych, ehehe, elit.



EPILOG

Żeby nie było - po kilku długich wieczorach dyplomatycznej ekwilibrystyki mi też już się nie chce. Nastał koniec historii, koledzy i koleżanki. Naszym ostatnim luksusem jest możliwość wyboru: albo upokorzymy się przed exAuriusem, albo ukorzymy się przed Asterią. Aha, żeby było jasne - mimo wszystko życzę Granatowi dobrze i sądzę, że ma szanse zrealizować ambitne założenie zachowania kompletu rdzennych do końca kadencji. Jestem również przekonany, że impicz jest możliwy tylko na życzenie samego zainteresowanego - ot, błogosławieństwo zapewnione przez delikatnie rzecz ujmując specyficzny skład rządu jego ewentualnego następcy.

W razie czego pozostaję do dyspozycji w komentarzach, mam przy tym jednak nadzieję, że po lekturze tego arta nie będziemy już zadawać sobie pytania "i co teraz". O wiele ważniejsze brzmi: co w lutym?