KRÓTKA OPOWIEŚĆ O...

Day 2,510, 03:26 Published in Poland Poland by Superferro
Najtrudniej pisze się o czymś, co nie wymaga tłumaczenia i jest oczywiste dla jednych, a tak mocno sprzeczne z logiką innych, że dla nich tekst jest o ufoludkach.

Mimo wielu artów na ten temat uważam, ze tuż przed wyborami na prezydenta warto przypomnieć wydarzenia, które wyborcy powinni brać pod uwagę oddając głos na kandydata.

Sojusz, którego Polska była współzałożycielem i głównodowodzącym został uznany za martwy. W momencie, kiedy bombowiec o nazwie Sirius zaczął tracić swój połysk dowiedzieliśmy się, ze jego konstrukcja nie została scalona tak, jak powinna. Podczas lotów próbnych, a potem już również w wojennej akcji kolejne jego podzespoły dawały oznaki awaryjności.

W chwili, kiedy pewne elementy zaczęły wydawać niepokojące dźwięki, najważniejszym stały się doświadczenie pilota i jego umiejętność radzenia sobie w trudnych sytuacjach. W myśl, że polski pilot wyląduje i na drzwiach od stodoły...

Dopóki działają silniki a siła nośna pozwala na doprowadzenie maszyny do najbliższego lotniska procedury wydają się jasne.

Tu jednak następuje zwrot akcji.


Zamiast szybkiego przeglądu w bazie i próby naprawienia usterek kokpit wypełnia przerywany zakłóceniami komunikat z pierdzącego głośnika: "Hungary".

Pilot okazuje się gównodowodzącym. Nie próbuje upewnić się, o które hangary chodzi, przestaje zerkać na wskaźniki, leci przed siebie jak Ikar ku słońcu.

Jedyna jasna myśl, która pojawiła się w jego głowie, to skorzystać z różowej koperty zawierającej tajne dane misji.

“Może tam znajdę jakiś pewnik” - wymamrotał do siebie pod nosem.


Pilocie, pamiętaj, że przed Tobą siedziało na tym miejscu wielu znakomitych dowódców. Misja, która wykonujesz jest częścią naszej historii, a na całym świecie dzieci dowiadują się o niej z podręczników. Perfekcja, z jaką wykonujemy ten manewr wprowadza zamieszanie na linii frontu pomimo tego, że wszyscy wiedzą dokładnie, co potrafimy…


Pilot odłożył wykuty na blasze tekst, odzyskując jasność umysłu. Nie musiał czytać go dalej, żeby wiedzieć, co się teraz stanie. Niczym zakodowane w DNA ruchy wykonywał automatycznie, walka z czasem wprowadziła go w trans.

Kolejno odpalał wszystkie pociski, które maszyna miała na stanie. Niepokój został zastąpiony przyjemnością. Z zadowoleniem przyglądał się jak ładunki docierają do celu. Jeden za drugim jakby były przywiązane do siebie.

Iście zegarmistrzowska precyzja.

Rękę z celownika zdjął dopiero po kilkudziesięciu sekundach od momentu, kiedy podajnik przestał dostarczać gówno do luków .... Szambo było już całkowicie opróżnione.

Spojrzał w dół raz jeszcze, podziwiając swoje dzieło.

Tak, widok ekskrementów pokrywających punkty strategiczne własnego sojuszu był planem minimum. Jednak nic nie cieszyło tak, jak obraz niewinnej ludności, której zabrano godność. Samcze hormony buzowały na widok kóz, nie nadających się już do użytku.

"Nie mogę ich mieć ja, nie będą mieli ich oni" - tryumfował w myślach.

Nawet poprzednia akcja, w której zmieniono uznaną przez większość cywilizowanych państw nazwę kraju na inną, nielubianą przez ich obywateli nie była tak spektakularna.

Pilot naprędce próbował ułożyć w głowie podium dla najlepszych manewrów w dziejach Polski, jednak przez te sześć lat było ich kilka i nie sposób wybrać najbardziej epicki.

Maszyna była już u kresu żywota i kiedy pilot ujrzał połacie jeszcze nieuprzątniętej z fekaliów po poprzednich bombardowaniach ziemi swoich byłych przyjaciół wiedział, że gdzieś tam warto będzie się katapultować.

Sojusze powstają i przebrzmiewają.

Głowy państwa kontynuują politykę poprzednika lub wprowadzają własne koncepcje.

Jedni prezydenci dostają od kongresu votum zaufania, inni są nękani nieustająco

prewencyjnymi impiczami, a są i tacy, którzy wypełniają swoją ‘misię’, mimo że

dawno powinni zniknąć ze sceny.

Prezydent powinien jednak próbować słuchać głosu obywateli, wszystkich, nie

tylko tych ze swojego obozu politycznego.

A brakiem kultury nie daje świadectwa o sobie samym, lecz o reszcie Polaków.



Dzięki za wysłuchanie 🙂