Gołębie serca i wojna

Day 1,874, 08:18 Published in Poland Poland by wilchoor
Pisząc swój pierwszy artykuł nie sądziłem, że wzbudzi on takie zainteresowanie. Cieszę się przede wszystkim z tego, iż znalazła się duża grupa erepowiczów podzielających moje poglądy na prowadzenie wojen ePL. Ponad 600 osób kliknęło wocika (z czego 200 to votersi, nie mam zamiaru tego ukrywać – zależało mi, żeby taka ściana tekstu nie przeszła bez echa). W komentarzach pojawiło się całe mnóstwo wątków, które nijak się miały do treści artykułu, wiele też było nieprzychylnych ale najbardziej cenię sobie te merytorycznie krytyczne, bowiem do nich właśnie chcę się odnieść w poniższym wywodzie. To, że można się z moją propozycją nie zgadzać (uczyniła tak nawet część moich kumpli z TerazMy), to najbardziej oczywista rzecz, w końcu nikt nie ma patentu na jedynie słuszną prawdę. Jeśli w tym miejscu się zmęczyłeś, nie czytaj dalej 😃
Pragnę wykazać kilka podstawowych grzechów przeciwników pomysłu wyprawy na eChiny.

1. Grzech tłustej krowy

Wynika z obawy utraty części bonusów. Jak już w pierwszej części pisałem, Eden jak tylko zorientuje się, o co w tym wszystkim biega, zdrainuje nas standardowo w Poitou Cherantes, Zachodniej Holandii, Saksonii i polskich Czechach. Tutaj najbardziej próbował zakwestionować mój plan niejaki apprehension. W istocie dopuszczam czasową utratę gumy i ropy jednak nie planuję tego, jak to próbuje mi wmawiać wspomniany bojowiec PCA. Za wszelką cenę trzeba utrzymać Saksonię bądź korytarz przez Czechy. Błąd w kampanii zainicjowanej przez Anię (Aniaa) polegał na tym, że postanowiliśmy bronić kompletu bonusów za wszelką cenę, co skutkowało utratą przyczółka nad Morzem Czarnym. Dlaczego nie rozpaczałbym gdybyśmy na kilka dni stracili 20% z weaponraw? Bo na chwilę rozwiązałoby to problem nadprodukcji – najprawdopodobniej skoczyłaby cena rawu o więcej niż 1 grosz, bo tyle oznacza ten ubytek przy obecnych cenach na jednostce (mniejsza podaż=wyższa cena) choć dotyczyłoby to w równym stopniu broni. Dwa główne cele na tym etapie kampanii to zdobycie i utrzymanie przyczółka, oraz obrona korytarza czesko-niemieckiego.



2. Grzech wymogu oszczędności
Suple, dofy, kasa, kasa, kasa… Noob chce robić wojnę bez kasy. Turcja, pamiętasz? Nagle wszyscy przyjęli jako pewnik, że bez kasy nic w eRepie nie ugramy. Wielki zonk sprzed miesiąca to wina PGB, które domagały się większego dofa i odwalały focha w kluczowych momentach. I jak tu nie szaleć gdy czyta się takie trololo. Dyskusja o dofach nie dotyczyła ich wysokości a równego dysponowania pomiędzy WP, traktowanym jak każda bojówka, a innymi PGB. Nikt nie robił z tego warunku sine qua non w trakcie kampanii tureckiej. To, że ktoś jest w PCA nie oznacza, że może traktować ludzi z bojówek jak chciwych, pozbawionych zasad najemników. Nie chcę wbijać klina bo każdy z nas coś wnosi do ePL, ale sama PCA wojny nie wygra, bowiem trzy lepsze bojówki wbijają więcej dmg niż wasze pospolite ruszenie. Faktem jest, że na dziś nasza rezerwa wynosi ćwierć miliona (o dziwo, w TWO tylko Brytyjczycy mają więcej) a Chińczycy mają 4,6 mln. Pomijając Danię która ma większy zapas i niechybnie ściągnie na siebie pto, nikt inny nie zgromadził liczącej się kasy. Nawet te prawie 5 milionów nie uratują Chińczykom dupy, bo przy zatrudnieniu ok. 1000 najemników suple (tanki, zwrot za przelot) to jakieś 300k dziennie. Dodatkowo wzmożony dof dla swoich bojówek, czyli po jakimś tygodniu, do dziesięciu dni, kasa się skończy. Bywały dużo dłuższe kampanie. Ponadto eChiny nie są taką potęgą ekonomiczna jak się Nam wydaje. Mają jedynie 3,5k aktywnych graczy, co obala mit o desancie Edenu do Azji w poszukiwaniu kompletu bonusów. My mamy dziesięć 10k bez supli. Po tygodniu ich potencjał zostanie zminimalizowany, a ostatnie bogate państwo spod znaku drzewka podzieli los pomniejszych. Odpalenie powstań w Korei i Japonii (może w Pakistanie) obnaży wszystkie braki Państwa Środka i odetnie wsparcie Tajwanu. Już kampania amerykańska na Formozie ukazała słabość osi Pekin-Taipei. Co wtedy stanie się z Edenem? Nie jesteście ciekawi?



3. Grzech gołębich serc
W jednym, z krytykami mojego planu, się zgadzam. Nieudana wyprawa na Turcję mocno skompromitowała Polskę. Okazaliśmy słabość nie dlatego, że byliśmy słabi, ale dlatego że ktoś tak zdecydował. Ważniejsza była skarbonka. Aniaa chciała a MON nie. Politycznie ktoś na tej porażce zbił kapitał, a powtarzane jak mantra „brak kasy” powodem porażki to kpina z inteligencji erepowiczów. Dziś najliczniejszym, i chyba najpotężniejszym państwem naszego przeciwnika jest eArgentyna przeżywająca trudności i stale klinczująca się z eChile, stąd też nie bardzo będą w stanie przeszkodzić Nam w Azji. eChorwacja podbijająca Indie wyzerowała swój skarbiec, Grecy biją się o zachowanie kongresu i bronią się przed wymazaniem stąd ich zerowy wkład na innych polach bitew. Rumuni ustępują pod naporem Węgrów. Turcja zaraz zniknie z mapy. Czy naprawdę trzeba tłumaczyć jak bardzo sprzyjają Polakom okoliczności? Czy strach jest jedyną motywacją w tej grze? No bo po co ryzykować, bijmy przez MMP, rank leci, dof jest naliczany, mudo nastukane… tylko wszystko to zabija grę. Sranie, spanie, mudo, trochę trololo i znów do wyra. Ten plan to nie kij w mrowisko, to metoda na nudę ale i dostrzegany przez innych sukces przy niewielkim ryzyku. Dogadać się z eRUS i jazda.


4. Grzech organizacyjny
Jeśli ktoś myśli, że eChiny są za daleko to jest w błędzie, bowiem przez Rosję mamy bliżej niż do Turcji przez Ukrainę. Nie marzy mi się też Wielka Polska, jak to zarzucano mi w komentarzach. Normalne, że nie utrzymamy jednocześnie Chin i posiadłości w Europie, no bo i po co, ale damy radę zniwelować ich pozycję poprzez ograniczenie bonusów i budowę silnego wsparcia w postaci odbudowanych Korei i Japonii. Na 100% te państwa otrzymają wsparcie z CoTu, którego są członkami. Rosjanie mogliby za naszym przyzwoleniem uzupełnić część bonusów kosztem eChin, jako ekwiwalent za przemarsz. Przy sprzyjającym scenariuszu otwarłaby się możliwość wymazania Chorwacji, choć może nie do końca byłoby to na rękę Serbom, którzy musieliby gasić powstania na Bałkanach.



5. Grzech zaniechania
Nie spodziewam się bym dwoma artami zmienił bieg eHistorii, ale już sam odzew świadczy, że znaczna część ePolaków akceptuje ten pomysł. Może znów pojawić się szansa na babyboom. Na pewno kandydat, który podniesie w następnych wyborach taki pomysł będzie miał mój głos, i chyba nie tylko mój. Nie wiemy co się stanie, może się uda, może nie, lecz nie cieszy Was wizja tego jak fajnie byłoby skasować EDEN?

Kolejna ściana, ale nie umiem inaczej. Mam za mało z Oficera.