Kreatywnej dyplomacji krytyka

Day 1,452, 07:53 Published in Poland Poland by Dolny

Artykuł powstał w odpowiedzi na pewne tezy głoszone przez Zafikiela w "Kreatywna dyplomacja". Jak zapewne większość z akywnych graczy wie odsunąłem się od polskiej polityki już jakiś czas temu, mimo wszystko w dalszym ciągu dochodzi do wywoływania mnie do tablicy, czego staram się unikać. Robię wyjątek tylko w tym jednym wypadku.

Nie mam zamiaru rozwodzić się nad tematem referendum dotyczącego traktatu z eNiemcami. Nie jest to kwestia na tyle poważna by można nią było posługiwać się w jakiejkolwiek grze politycznej, bo tylko taka przychodzi mi na myśl gdy próbuję znależć w tym wszystkim jakieś drugie dno. Wygrała opcja utrzymania aktualnego stanu rzeczy i dobrze. Gdyby wygrała druga opcja najpewniej świat też by się nie zawalił jednak prezydent miałby jakieś usprawiedliwienie na niemoc jaka ogarnęła ePolskę. Tak więc zwycięstwo "wolnych" Niemiec niejako zmusza obecny rząd do wymyślenia jakiejś ciekawej inicjatywy - Maniek wygrał więc kredyt zaufania i tylko od jego decyzji zależy czy uda mu się go wykorzystać. W tym wszystkim smuci mnie tylko to, że Maniek w swoich prezentacjach ciągle wykorzystywał moje imię... co nie ukrywam, trochę mnie smuci, aczkolwiek bardziej śmieszy. W każdym bądź wypadku nie mam mu tego za złe. Taka jest po prostu polityka - brudna, wredna i liczy się tylko osiąganie zamierzonych celów.

W gruncie rzeczy jednak znów pojawia się więc problem okresowości umów. Wszystko jest w porządku gdy są one podpisywane tylko na okres pracy gabinetu danego prezydenta, nie zaś długookresowo - takie umowy nie powinny mieć racji bytu, zwłaszcza w wypadku stratności jednego z państw.

Od tego momentu odniosę się już do oskarżeń Zafikiela:

1. Byłem zwolennikiem umowy staruszka, gdyż miała obowiązywać tylko na jego kadencję i dawała całkiem spory profit dla Polski, niewielkim kosztem. Skoro poparłem ją co każdy kongresmen może łatwo sprawdzić, nie mogę dalej zrozumieć pewnej tezy, którą to pan goła klata, wpisał w moje usta w końcowej części swoich wywodów.

Arcymistrz kreatywnej dyplomacji, to chyba powinno brzmieć dumnie! ... a nie brzmi

2. Z EDENu wyszliśmy po referendum przeprowadzonym na egovie, głosem większości obywateli. Tak więc może to kogoś boleć, ale jednak zrobiliśmy to za przyzwoleniem społeczeństwa. Sama forma nie była zbyt wyszukana, ale na to nie mieliśmy już zbyt wielkiego wpływu. Działania musiały być przedewszystkim szybkie, każda zwłoka powodowałaby tylko większe problemy w przystosowaniu ePolski do nowych realiów. Co zaś Chorwatów się tyczy, początkowo ONE, czy jak ówcześnie nazywano nowy twór: NWO, czerpane było garściami z pewnej koncepcji, Super Alliance opracowanej bardzo dawno temu. Miał to być sojusz najsilniejszych ówcześnie państw Europy: Polski, Węgier, Serbii, Chorwacji i Hiszpanii. Wygrał RL, o ile Serbowie ustępowali z pewnych roszczeń i byli skłonni do umów (rządali jedynie BiH), głosując ciągle propozycję pokoju z Chorwacją, o tyle druga strona po prostu nie chciała o tym słyszeć. Tak więc ePolska w tym wypadku nie miała nic do powiedzenia. Druga zresztą wielce zdradzona przez ePolskę Rumunia, sama jakiś czas przed wyjściem ePolski z EDENu podpisała pokój z Serbią sćiągając całe Serbskie influ na Chorwację. Tak więc zdrada ma jednak znacznie szersze oblicze niż próbuje się to nam wmówić od jakiegoś czasu.

3. Co do USA:

Przypomnę, w lutym Cerber bawił się guziczkami, a przynajmniej tak się tłumaczył i niechcący zamiast Meksyku kliknął USA. Ups. NE nie przeszło , ale i tak skończyły się dobre relacje z Jankesami, które za smrtana były jednak dalej dosyć pozytywne. Pójdźmy więc do marca i mojej kadencji, w której umówiłem się z Emerickiem, że ePolska wyjdzie z Północnej Ameryki po wyborach kongresowych, gdyż mieliśmy pomagać Meksykanom w aTO poprzez przetrzymanie nieco dłużej większości ich regionów. To USA, Rosja, Niemcy i Francja przegłosowały NE, łamiąc tamte ustalenia. Tak więc mieliśmy prawo potem się mścić. No offence.

No i teraz sedno:

Zaatakowałem Holandię widząc bezsens całej ówczesnej sytuacji, bunt nie zaistniał. Poszły bany na prezydentów i nic więcej. Rumuni, Chorwaci i parę innych krajów miało w głębokim poważaniu całą tą inicjatywę. Tak więc mając do wyboru brak bonusów dla ePolaków, a ich wybranie i osiągnięcie celów gospodarczych ePolski, chyba jednak nie miałem innego wyjścia.

No i ta Francja, fakt, zrobiłem to źle, bo nie napisałem do ich rządu o tym, że zrywam pakt. Super. Dalej jednak uważam, że Węgrzy samodzielnie nie przedostaliby się do USA przez terytorium Francji, my zaś nie mielibyśmy nic poza funem z drogi przez Anglię. Tak mamy chociaż po dziś dzień gumę, no chyba, że Zafikielu wolisz bez, ale to już nie mój interes.

Pozdrawiam, Arcymistrz Kreatywnej Dyplomacji
PierreDzoncy