Polska - Rosja: wczoraj, dzisiaj, jutro [PL only]

Day 1,725, 23:17 Published in Poland Georgia by mpakosh

Wydanie nr 69, 1725 dzień

POLISH VERION ONLY – sory but it is too long to translate🙂

Tematem dzisiejszego artykułu będzie szeroka analiza relacji polsko – rosyjskich. Ściana tekstu ale wierzę, że jesteście wytrwali. Zapraszam.

Na temat stosunków pomiędzy ePolską a eRosją można zapisać tony papieru i wypowiedzieć miliony mniej lub bardziej sensownych słów. Niewiele jest tematów tak bardzo przesiąkniętych politycznymi ideologiami i nienawiścią. W przypadku polskiego społeczeństwa, od dawna istnieje prosty podział. Mamy przeważającą większość odnoszącą się do Rosji z pogardą, nienawiścią lub do najmniej nieufnością. Od niedawna istnieje również nieliczna mniejszość, która próbuje uzdrowić stosunki, niestety często są oni posądzani przez pierwszych o działanie na granicy zdrady.

Historię polsko – rosyjską pamiętam od chwili mojego dołączenia do Was 10 października 2010 roku. Pamiętam demotywator, gdzie ePolska z eRumunią okupowała eRosję aż po Syberię, czerpiąc korzyści z High Oil na Syberii (ci młodsi raczej nie więdzą co znaczyło ówczas posiadać region High - podział surowców był zgoła odmienny). O ile pamiętam był to okres pTO eRosji przez EDEN i utrata w sromotnej bitwie regionu z ropą za prezydentury Requela (kto go jeszcze pamięta)? Rosjanie próbowali szkodzić gospodarce okupantów pracując masowo z niskim wellem w firmach Rumunów (wellness to też stara zapomniana funkcja tej gry - im mniejsze zdrowie w czasie pracy - tym mniejsze zyski (a nawet straty) pracodawcy). Następnie były przegrane przez nas wybory kongresowe i wyzwolenie Rosji. Wyryłem też archiwalny komentarz Naczelnego Antysemity Kraju Martinoza: „Zabrzmi rasistowsko, ale Rosjanie w eRepie nigdy nie byli zorganizowani - zawsze patrzyli na czubek własnego nosa, dlatego rozpadł się PEACE a WWIII potoczyło się fatalnie dla nich .” Następnie było wyjście z EDENu, ONE. W tym czasie kilkukrotnie przechadzaliśmy się do Królewca. Potem słynny „pierścień Mańka M” (broń Boże nie sygnet), epic na Alasce, powrót do rdzennych. Kolejne wycieczki na Królewiec, wymazanie w grudniu (z aktywnym eRosji udziałem) i… tyle. Od stycznia (czyli o ile dobrze pamiętam końca kadencji k0stka) nic. Totalna cisza.



Teraz archiwalne komentarze z mojej gazety bez podawania nicków:

„Bicie przeciw ruskim to nie obowiązek. To przyjemność.”
„Ja zawalczę choćby dlatego, żeby pokazać Ruskim, że ich miejsce jest w rdzennych albo pod okupacją.”
„Bić ruska po kasku! Co jak co, ale im nie można odpuścić!”
„Nie lubię ich, ale jeżeli chodzi o wpierdziel dla ruskich, to idę pierwszy.”
„Jak powiedział stary góral, Polska będzie aż po Ural!”
„Ja nie lubię Rosji bo to nakazuje mi instynkt samozachowawczy.”


Niestety bądź stety takie komentarze przeważają, jeśli pojawia się Rosja. Dzisiaj żyjemy w na tyle specyficznych czasach, że niektórzy tworzą historię na nowo w grze - tak jak w tej, w którą klikacie codziennie. Dlatego też od kilku miesięcy relacje na linii Pałac Prezydencki - Kreml, pomimo niepotrzebnych litrów kwasu i tak dzieją się rzeczy bezprecedensowe. Nasi przywódcy udowadniają, że realizm nie jest najmocniejszą stroną e-polskiej polityki. Szkoda, bo możliwość przewyższenia Rosjan leży właśnie w zrozumieniu podstawowych faktów i odrzuceniu mitów z RL. Polacy muszą zrozumieć, że za Bugiem już nie rozpościera się strefa wpływów mocarstwa, które może nie jest najmocniejszym graczem w eRepie, niemniej jeszcze myślę na długo pozostanie ono decydentem. Jednak nie można próbować ich zmusić do rzucenia się na kolana i przepraszania za grzechy - wielkie państwa nigdy tego nie robią. Nie czuję się dobrze traktując instrumentalnie zabitych bohaterów z czasów caratu, ofiar wojny 1920 roku czy Katynia, niemniej nie wolno przed moskiewskimi politykami wymachiwać trupami, ponieważ obrażą się tak, że ruski miesiąc popamiętacie. (Kto pierwszy odpowie na pytanie skąd pochodzi wyrażenie - dwadzieścia helikopterów).


Stary kawał od mojej babci:
Stoi pod murem Kremla turysta i spogląda w górę. Podchodzi milicjant i się pyta:
- Towarzyszu, po co tam tak patrzycie?
- A myślę sobie po co ten mur taki wysoki…
- Żeby różne głupki nie zaglądały!
- Stąd tam, czy stamtąd tu?


Wielki polski myśliciel Adolf Bocheński stwierdził swego czasu, że jedyną stałą zasadą geopolityki jest jej zmienność. Interesy, które wczoraj miały wielką wagę, dzisiaj mogą już być na drugim planie. Od zawsze zajęciem Rosji było zapewnienie sobie strefy wpływów we wszystkich zakątkach świata. Tak samo jest w tej grze. Prawdziwy interes kremlowskich bonzów tkwi w tym by zapewnić sobie przyjazne stosunki z tymi krajami, które najbardziej stoją po ich stronie. Dla nas Rosja jest wieloletnim ciemiężcą z RL. Patrząc z perspektywy czasu, problemem ePolski jest próba oderwania się od przeklętego położenia geograficznego. Wyrwać się z pomiędzy przysłowiowego "szwaba" i "ruska". O od tego pierwszego oderwać się udało nam za demotywatorowego baby – boomu (bodajże z czasów Cerbera), o tyle z "ruskiem" jest się ułożyć znacznie trudniej, choć sprawy zaczynają iść w dobrym kierunku. Nie zmienia to faktu, że trudno zaprzyjaźnić się z Goliatem – zawsze będzie on traktował mniejszych z góry.

Żadnego postępu nie dostrzegam w sferze polityki. Ich politykę określiłbym jako jasną, klarowną i pragmatyczną, choć trudną do zaakceptowania przez nas i narażoną na poważne koszty polityczne. Dyplomacja nie polega na udawaniu, że nie ma problemów, ale na szukaniu rozwiązań dla nich. Problemy, których się unika, jeszcze bardziej narastają. Stosunki polsko – rosyjskie nigdy nie były łatwe. Nasze sąsiedztwo wiąże się z nieustanną walką o miejsce. Zmiany, które następują od kilku miesięcy na arenie międzynarodowej sprzyjają rozwijaniu dobrej współpracy. Jednak Rosja jest w tych stosunkach dominująca, dyktując swoje warunki. Dopiero po przejściu eBułgarii na stronę ONE polsko-rosyjskie kontakty zaczęły zmierzać w kierunku normalności (nie użyję tu słowa „partnerstwo”). Rosja w eRepublik tak samo jak w RL zamierza utrzymać pozycję silnego i samodzielnego centrum politycznego na arenie międzynarodowej. Wszystko wskazuje na to, że stosunki polsko – rosyjskie pójdą w dobrym kierunku (patrz na obrazek poniżej).



Jednak jak ja to widzę? Atmosfera zgodności i gotowości do rozbudowywania partnerskiej współpracy nie potrwa długo. Cele strategiczne obu państw różnią się. Od początku e-historii kością niezgody w stosunkach między Warszawą i Moskwą są kontakty z Ukrainą (przeciągnęliśmy ją do EDEN, następnie je opuszczając) i Białorusią (gdzie starło się polski i rosyjskie pTO). Kreml sprzeciwiał się jakiejkolwiek bliskiej współpracy ePolski z tymi państwami. Polska więc musiała prowadzić bardzo ostrożną politykę. O dziwo obecnie Moskwa jest bardzo czytelna w swoich zamierzeniach. Po wyjściu z TERRY USA i Brazylii stała się przywódcą tych kilku pozostałych w sojuszu państw. Jednak nie będzie to trwało długo. Zażyłe relacje z Bułgarami i Mołdawią - członkami CoT najprawdopodobniej doprowadzą do przejścia Rosji do tego sojuszu. Po co to piszę? Mianowicie ostatnio dosyć często pojawiały się głosy, aby nie iść na Rosję (takie były zamiary Marvina, a wcześniej Propheta), ponieważ możemy popsuć relacje. Tylko, no właśnie - czy one są? Obecnie polegają na tym, że my i oni siedzą cicho. Za poprzedniej kadencji plany inwazji zostały odsunięte w czasie z tych samych powodów co teraz. Po co? Bo nowy układ, bo Chorwacja, bo relacje, bo tamto, bo sramto bo owamto.

U podstaw wszystkich dyskusji na tematy związane ze Wschodem, pojawia się zasadnicze pytanie o to, czy Polska i Rosja mogą w ogóle na dłuższą metę normalnie współistnieć i współpracować (zarówno w wirtualu jak i w życiu prawdziwym)? Rosjanie są często pełni dobrych chęci, ale wyrażają je z perspektywy mieszkańców imperium. Polacy zaś nie mają zrozumienia dla kultury Trzeciego Rzymu i twardych, wschodnich realiów, co stwarza u przeciętnego nawet nie-inteligenta poczucie wyższości nad "ruską barbarią". Takich wzajemnych żalów, stereotypów i szyderstw z obu stron jest baaaardzo wiele. Jeśli dorzucić do nich jakieś skuteczne narzędzie walki politycznej jakim w obu krajach jest budzenie resentymentów narodowych, wydają się one być już nie do rozwikłania. Wiem, że to gra, jednak co takiego Rosjanie Wam tu zrobili? Carat? Bolszewizm? Katyń? No właśnie…

Jednak mimo wszystko uważam, że nie powinniśmy dopuścić do przystąpienia Rosji do nowego bloku, w którym my będziemy. Mało tego - powinniśmy im przeciwdziałać w naszej „najbliższej zagranicy” (termin zaczerpnięty z rosyjskiej myśli politycznej), jakim jest Białoruś i Ukraina. Wiem, że niektórzy chcą powrotu do „ziemli – matuszki” Lwowa, Grodna i Wilna, że banderowcy, że SS i tak dalej, jednak powinniśmy prawidłowo rozstawiać akcenty w geopolityce. ABC jest nieudolne i zależne od naszej pomocy. W Estonii nikt nie mieszka, a Łotwa i Litwa są zajęte Białorusią. Czy nie celowym by było „wchłonięcie” do polskiej strefy wpływów naszych wschodnich sąsiadów? Obecnie prężnie się rozwijają, mają baby – boomy, lubią ePolskę i ePolaków. Dni EDENu i TERRY są policzone, domek z kart się niedługo zawali. Są to nam państwa bliższe kulturowo i historycznie, Rosja to z kolei niebezpieczny przeciwnik, jak również jeszcze bardziej niebezpieczny sojusznik. Jak obecnie wygląda e-polska polityka wschodnia? Nijak. Niegdyś prowadzili ją konstal z Krzyśkiem Koksem (kto jeszcze ich pamięta?), potem pałeczkę przejmowały kolejne pokolenia dyplomatów: ze szkoły Mańka M, Pierre Dzoncego czy Propheta. Jednak te trzy ostatnie szkoły nie zrobiły w kierunku wschodnim absolutnie nic, poza Pierrowcami, którzy stworzyli bufor w postaci ABC. Ta polityka po prostu nie istnieje, ponieważ kolejni prezydenci boją się wchodzić w domenę rosyjską. Natomiast powinniśmy się stanowczo tym wpływom przeciwstawić, jak to ostatnio zrobiła Ukraina, jak to próbuje zrobić Białoruś, powinniśmy je wesprzeć! Chyba już będę kończył bo trochę za dużo napisałem.

Z wakacyjnymi pozdrowieniami ze słonecznego Pokucia
mpakosh







Na apel Ministerstwa Edukacji Narodowej zachęcam wszystkich do subskrybowania gazet państwowych: